Piotr Kolano - artysta plastyk, projektant z Sanoka.

Przejdź do treści
Sanok

 
Na początku było miło.
 
Dzieciak w małym miasteczku na rubieżach. Wędkowanie w Sanie - piękne świnki, klenie, jelce, brzany łowione leszczynowym kijem na białe robaczki, dżdżownice, czereśnie, bułkę z PSS'u (co za smak i aromat) a nawet na kiełbasę zwyczajną krojoną w kostkę (gruby jelec nie oprze się takiemu smakołykowi).
 
Piękna prehistoria!
 
Ale to obcowanie z naturą wpłynęło na kształtowanie poczucia estetyki, pozostało gdzieś głęboko we mnie i stało się jednym z punktów odniesienia dla podejmowanych później decyzji. Czas nieubłaganie leci. Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu to miejsce gdzie dobrzy ludzie uczą technik rysunku, malarstwa, rzeźby. Wielkie nazwiska - Kieferling, Tobiasz, Śliwiński, Jenke. To czas otwierania szeroko oczu na otoczenie i powolnego dojrzewania do wyboru dalszej drogi w życiu.
Kolejny krok to ASP w Krakowie - architektura wnętrz, dzięki której można trochę poprawić świat, bo jest wrednie, byle jak, szaro i brudno, to przecież czas tak zwanej "głębokiej komuny" cokolwiek to oznacza. Można by studiować malarstwo czy rzeźbę, ale to są tylko małe, raczej zamknięte światki a ja chcę, aby wokół było piękniej, więcej koloru, ciekawej formy. By w mieszkaniu, sklepie, knajpie, pasażu miejskim czy na rynku chciało się być i żyć. Takie tam idealistyczne dyrdymały. Po drodze były szalone lata osiemdziesiąte z "Solidarnością”, strajkami i nadziejami na lepsze no i niestety ze stanem wojennym.
 
 
Co robić po studiach? to oczywiste - powrót do mojego Sanoka,
w Bieszczady. Tu nie ma tłumów, smogu i dziwnych ludzi. Tu jest San, góry i ludzka skala otoczenia, bo po cholerę komu gigantomania architektów i inżynierów skoro wokół jest tyle wolnej przestrzeni. Wielkie są bieszczadzkie buki, połoniny i Tarnica - niech się schowa Wawel czy kościół Mariacki… no dobra, wiem, trochę przesadziłem, ale wejdź człowieku na Bukowe Berdo a zobaczysz jak jesteś malutki i co to znaczy niedościgłe piękno. Idź pięć godzin po koronie Bieszczadów, aby poczuć się wspaniale zmęczonym chłonięciem cudu natury - tej wielkiej, nieograniczonej przestrzeni, w której jest się wolnym. A Jeziorka Duszatyńskie? - niewiele jest tak urokliwych miejsc.

 

Patetyczne bajdurzenie? - nie dla mnie. Nie, nie, nie! ja nie jestem jakimś szurniętym ekologiem, co to tylko o kwiatki, żabki i drzewka dba. Funkcjonuję również w świecie mediów, Internetu, globalizacji i codziennej ekonomii (czytaj - walki o byt). I tak napakowany dobrymi wrażeniami z dotykania matki natury biorę się za poprawianie rzeczywistości. Projektuję wnętrze, stoisko targowe, kolorystykę elewacji. Robię szyld i wszelaką inną reklamę. Drukuję kalendarz, folder, katalog, ulotkę. Rysuję, maluję, rzeźbię, fotografuję. I lubię to robić!!! bo tak mi w duszy gra!!!
W kolejnych odsłonach przedstawiam kilka przykładów moich prac.

Masz ochotę na współpracę, chcesz mój rysunek, obraz, fotografię - wyślij gołębia, krzycz, śpiewaj albo zajrzyj do zakładki "kontakt".
Wróć do spisu treści